PodcastsGezondheid en fitnessZwierciadło Podcasty

Zwierciadło Podcasty

Zwierciadło
Zwierciadło Podcasty
Nieuwste aflevering

Beschikbare afleveringen

5 van 317
  • „Dwugodzinne spotkania za 100 tys. zł, ale nie można wydać 500 zł”. O stresie generowanym przez decyzje „na gębę” | „zaTASKowani 2”, odc. 12
    - Łatwo machnąć trzygodzinne spotkanie z 10 osobami, które kosztuje 100 tys. złotych, a organizuje je ktoś, komu nie wolno wydać 500zł - mówi Róża Szafranek, ekspertka od HR w 12. odcinku podcastu „zaTASKowani 2” i otwiera drzwi do rzeczywistości, w której firmy wypisują swoje wartości na ścianie, a technologia, która miała nas uwolnić, tylko przyspiesza wyciek energii, granic i sensu. Badania potwierdzają: Polska bije europejskie rekordy technostresu, hybryda częściej wykańcza niż pomaga, a pracownicy tkwią w wiecznym „tak, ale”, jak zauważa komiczka Karolina Norkiewicz.„Dla każdego pracownika najważniejsze jest jego własne ego” – mówi w 12. odcinku „zaTASKowanych 2” Róża Szafranek, założycielka HR-hints. Ten odcinek to sygnał alarmowy dla wszystkich, którzy żyją w trybie always-on – nawet wtedy, gdy próbują spać. O tym rozmawiamy w nowym odcinku podcastu „zaTASKowani 2” z Różą, założycielką HR Hints, oraz Karoliną Norkiewicz, komiczką z Klubu Komediowego i współscenarzystką serialu „The Office PL”.Techno-codzienność, czyli kiedy praca wchodzi do łóżkaZ raportu Focus on Business / Pro Progressio dotyczącego technologii w środowisku pracy wynika, że ponad 73 procent Polaków sprawdza służbową pocztę poza godzinami pracy, a 1/3 robi to kilka razy dziennie. Do tego ponad połowa badanych deklaruje narastającą inwazyjność technologii, a 1/3 twierdzi, że technologia bardzo mocno zaburza równowagę między życiem a pracą.Brzmi znajomo? Róża Szafranek nie traci czasu na eufemizmy: „większość rzeczy w firmach jest na gębę”. W takim środowisku aplikacje przestają być narzędziami – stają się nadrzędnymi strażnikami naszej codzienności.Badania pokazują, że model hybrydowy generuje wyższy poziom technostresu niż praca wyłącznie zdalna lub stacjonarna. Ciągłe przełączanie się między dwoma rytmami dnia, dwoma kulturami pracy, dwoma oczekiwaniami – to obciążenie nie do przecenienia.Cham, który nie włącza kamerkiWedług raportu ADP People at Work 2023/2024 pracownicy zdalni o 1/3 częściej obawiają się utraty pracy niż ci w biurze lub hybrydzie. A 1/4 z nich uważa, że są bardziej monitorowani niż pracownicy stacjonarni. W takich warunkach firmy powinny zadbać przede wszystkim o klarowną komunikację, ale często tak się nie dzieje, a pracownicy dowiadują się o błędach post factum. - Człowiek słyszy: jesteś chamem, bo trzy razy nie włączyłeś kamerki na callu. Gdzie twoja kultura osobista? Nie ma czegoś takiego jak kultura osobista. Jak wymagasz włączania kamerek na spotkaniach, to powiedz to ludziom” – mówi Szafranek i pokazuje sedno problemu: technologia nie jest stresująca sama w sobie. Stresujące są oczekiwania bez komunikacji, zasady niejasne, polecenia nieformalnie domniemane, a potem egzekwowane jak świętość.„Tak, ale”Raport NFON / Statista Q 2022 umieszcza Polskę w ścisłej europejskiej czołówce technostresu: 1/4 Polaków doświadcza go na co dzień, co trzeci pracownik narzeka na zatarcie granic między życiem a pracą, a 40 procent chce wyraźnego oddzielenia tych sfer – to najwyższy wynik w Europie.A jednak firmy nadal zaklejają ściany deklaracjami. - Najgorzej, jak wartości firmy są wywieszone na ścianach, jak widzę np., że wisi„ komunikacja”, to wiem, że właśnie w tej firmie jej nie ma, a pracownicy mówią: komunikacja? Nie wiem nawet jak mój szef się nazywa, bo go już trzy razy zmienili i nie pofatygowali się mnie poinformować - tłumaczy. - Ludzie słyszą, że u nas w firmie można popełniać błędy, a następnego dnia pracownicy za błędy są zwalniani. To powoduje, że boją się podejmować ryzyko czy zgłaszać pomysły - dodaje Szafranek. - Często też w samych spotkaniach tzw. kreatywnych wcale nie chodzi o wybór najlepszego pomysłu, bo szef przychodzi z gotowym rozwiązaniem, a ty słyszysz: podoba mi się twój pomysł, ale... To „tak, ale” powoduje, że odechciewa się kreatywności - mówi Karolina Norkiewicz i proponuje alternatywę do tego komunikatu.- Chcemy pracować z ludźmi, którzy mają małe ego, ale wysoką samoocenę - puentuje Szafranek.
    --------  
    36:22
  • „Wmawia się nam, że mamy znać odpowiedź na każde pytanie”. Dr Agnieszka Kozak o tym, że jedno słowo może nas zamrozić na lata | „Szkoła zaufania" odc. 1
    - Lubię takie zdanie, że życie jest zawsze po naszej stronie, ale nie zawsze po naszej myśli - mówi psychoterapeutka, dr Agnieszka Kozak w premierowym odcinku nowego podcastu Zwierciadła „Szkoła zaufania". Tylko jak je wcielić w życie? Co to znaczy zaufać życiu w czasach, w których każde wahnięcie rynku, nastrojów społecznych czy własnej biografii potrafi zburzyć misternie ustawiony plan? Dlaczego samo słowo zaufanie brzmi dla wielu jak luksus, na który nie ma przestrzeni w świecie, gdzie wszystko trzeba przewidzieć i zabezpieczyć?Pierwszy odcinek podcastu „Sztuka zaufania” otwiera rozmowę o odwadze, która nie polega na zaciskaniu zębów, lecz na umiejętności powiedzenia nie wiem i pielęgnacji w sobie ciekawości, w miejsce zamrożenia, które u wielu z nas pojawia się w wyniku zawstydzających doświadczeń.Czym właściwie jest egzystencjalne zaufanieZaufanie do życia brzmi jak slogan z poradnika, który świetnie sprzedaje się w księgarniach, ale trudniej przełożyć go na codzienność. W rozmowie Magdaleny Kuszewskiej z dr. Agnieszką Kozak pojawia się pojęcie egzystencjalnego zaufania. To nie jest ufność w ludzi, instytucje czy nawet własne kompetencje. To zgoda na to, że życie ma swój rytm, logikę i dynamikę, którą możemy współtworzyć, ale której nigdy nie kontrolujemy do końca. Dr Kozak przypomina że nam się wmawia że mamy znać odpowiedź na każde pytanie, a jeśli jej nie znamy to znaczy że coś jest z nami nie tak. Tymczasem zaufanie egzystencjalne zakłada że czegoś nie wiem bo ja mam ciekawość. Niepewność nie jest więc wadą konstrukcyjną człowieka lecz warunkiem ruchu.To wcale nie jest proste. - Przyznanie się do tego że w życie wpisana jest niewiedza to prawdziwa odwaga - mówi terapeutka. W kulturze która premiuje pewność, wiedzę, kompetencję i ciągłą gotowość do działania, zdanie mam prawo czegoś nie wiedzieć brzmi prawie jak bluźnierstwo. Ale to właśnie ono otwiera przestrzeń na relację z życiem, a nie nieustanne zarządzanie nim jak projektem o wysokiej priorytetowości.Lęk jako hamulec i nauczycielLęk przed przyszłością nie jest objawem słabości. Jest sygnałem że chcemy mieć wpływ na to co nas spotka, tylko brakuje narzędzi kontroli. Tyle że kontrola w pewnym momencie staje się więzieniem. Kozak zauważa że w pewnym momencie przestajemy eksplorować życie bo musimy mieć pewność. Zamiast smakować kolejne etapy egzystencji zaczynamy je projektować tak jakby były linią produkcyjną.Magdalena wtrąca, że jedno słowo może nas zamrozić. W odpowiedzi dr Kozak opowiada, jak podczas lekcji śpiewu sama odkryła to zamrożenie na sobie. Bo wystarczy komunikat który budzi w nas wstyd lub strach i nagle wszystkie wewnętrzne zasoby przestają płynąć. Zaufanie nie oznacza więc braku lęku, lecz umiejętność jego odczytywania. Życie nie wymaga od nas byśmy byli niewzruszeni. Wymaga byśmy się nie zawiesili na tym co nas przestraszyło. To ruch i przepływ są dowodami że nadal jesteśmy w kontakcie ze światem.Zapraszamy na nowy podcast „Sztuka zaufania”. To sztuka świadomej rezygnacji z iluzji, że wszystko da się zaplanować. I może właśnie w tej rezygnacji rodzi się najgłębsza forma wewnętrznego piękna. Nie efektowna, lecz prawdziwa, która sprawia, że nawet, kiedy nie wiemy dokąd zmierzamy, potrafimy pozostać w ruchu. 
    --------  
    53:32
  • „Większe ryzyko raka piersi jest, gdy kobieta pije dwa kieliszki wina dziennie”. Dr Tadeusz Oleszczuk o tzw. złotej zasadzie przy HTM | „Jak zdrowie”, odc. 11
    Choć 80 procent kobiet przechodzi menopauzę źle, a 20 procent bardzo źle, tylko kilka procent w Polsce decyduje się na hormonalną terapię menopauzalną. Dlaczego? W 11. odcinku podcastu Jak zdrowie Anna Augustyn-Protas rozmawia z dr. Tadeuszem Oleszczukiem – ginekologiem, który nie tylko prostuje mity narosłe wokół hormonalnej terapii zastępczej, ale też proponuje własną, „złotą” koncepcję leczenia. Mówi bez ogródek: większość zdrowych kobiet „może i powinna” korzystać z terapii. Jednak pod jednym warunkiem – że zaczniemy ją wcześnie, najlepiej do 10 lat od ostatniej miesiączki.Menopauza to doświadczenie, które dotyka niemal wszystkich, ale o którym wciąż mówimy szeptem. Statystyki są bezlitosne. „Jeśli 80 procent kobiet przechodzi menopauzę źle, a 20 procent bardzo źle, to coś tu nie gra” – zauważa dr Oleszczuk. Uderzenia gorąca, bezsenność, mgła poznawcza, spadek energii, suchość pochwy, spadki nastroju, zmiany w metabolizmie – lista objawów jest długa i realnie obniża jakość życia, pracy, relacji.A jednak tylko kilka procent Polek trafia na terapię, która – według obecnej wiedzy – jest najskuteczniejszym sposobem łagodzenia objawów menopauzy.Dlaczego więc wciąż tak rzadko z niej korzystamy? Lekarz mówi wprost: lata zafałszowanych badań i medialnych sensacji zrobiły swoje.Jak zniszczono reputację HTMDr Oleszczuk opowiada historię, którą środowisko medyczne wciąż musi odkręcać. W głośnych badaniach sprzed dwóch dekad wzięły udział kobiety po 60. roku życia, często z otyłością i już obciążone zdrowotnie.„Podano im hormonalną terapię menopauzalną i wykazano wzrost ryzyka raka piersi. A potem rozciągnięto ten wynik na wszystkie kobiety – także te młodsze, zdrowe, które mogłyby z terapii skorzystać najbardziej” – tłumaczy ginekolog i jako kontrargument wskazuje porównanie: „Ryzyko raka piersi jest większe od dwóch kieliszków wina dziennie niż od prawidłowo prowadzonej terapii hormonalnej”.Co naprawdę zwiększa ryzyko raka? W podcaście pada jeszcze jedna, istotna statystyka: 80 procent nowotworów pojawia się po 50. roku życia, kiedy organizm jest już zwyczajnie „zużyty” – jak zaznacza prowadząca.Ryzyko rośnie nie dlatego, że kobieta przyjmuje estrogeny, lecz dlatego, że przekracza pewien próg biologiczny. To naturalne. A prawidłowo prowadzona terapia – według aktualnych badań – nie zwiększa ryzyka bardziej niż codzienne życiowe nawyki, które bagatelizujemy: alkohol, brak ruchu, przewlekły stres, zła dieta.Złota zasada przy HTMDr Oleszczuk nie tylko prostuje mity, ale też przedstawia własne podejście – „złotą zasadą przy HTM”, która zakłada m.in. wczesne rozpoczęcie terapii, najlepiej w tzw. „oknie estrogenowym”. To właśnie czas ma kluczowe znaczenie. „Większość zdrowych kobiet może stosować HTM bezpiecznie, ale najlepiej zacząć do dekady od zaniku miesiączki. Wtedy działamy z organizmem, a nie pod prąd” – podkreśla lekarz.Dlaczego mimo to kobiety czekają? Strach, dezinformacja i brak edukacjiStrach przed rakiem piersi, brak kompetencji niektórych lekarzy, tabu wokół seksualności dojrzałych kobiet, brak edukacji w podstawowej opiece zdrowotnej – to wszystko składa się na niechęć wobec HTM.„Tymczasem badania potwierdziły skuteczność pięcioletniej terapii. A najtrudniejsze w menopauzie są pierwsze 2 do 6 lat. To właśnie ten czas, w którym najbardziej potrzebujemy wsparcia” – przypomina dr Oleszczuk.Testosteron też jest kobietą: libido, werwa, poczucie sprawczościJednym z ciekawych wątków rozmowy jest suplementacja testosteronu, którą dr Oleszczuk stosuje u części pacjentek.Efekty? „Poprawia się libido, ale też wraca werwa – energia do działania, chęć realizowania planów, radość” – mówi.Ten temat w Polsce wciąż bywa traktowany jak kontrowersja, choć w dużej części krajów Europy Zachodniej to standard elementu terapii.
    --------  
    45:53
  • „Śpiewałyśmy to tak, jakbyśmy miały pistolet przy głowie”. Gwiazdy spektaklu „Aniołki Mussoliniego” o tym, że sprawczość jest na depresyjne czasy | „Kultura i inne przyjemności”
    Dymy między nami były straszne. Jak było źle, zamawiałyśmy pierogi ze szpinakiem - mówią Ewa Prus, Katarzyna Zielińska i Barbara Kurdej-Szatan o nowym spektaklu Teatru ROMA „Aniołki Mussoliniego". To musical o kobietach, które próbują ocalić siebie, swoją sztukę i godność w czasach grozy. Zofia Fabjanowska rozmawia z aktorkami, które wcielają się w bohaterki balansujące między strachem a sceną. A także o tym, dlaczego śmiech jest formą oporu, pasja ratunkiem, a najsilniej ratują nas… inne kobiety.Kobiety na scenie, kobiety w historiiAniołki Mussoliniego to spektakl, który nie ucieka od trudnych tematów. Muzyka, kabaretowe sznyty i rozmach musicalu spotykają się tu z cieniem faszyzmu, strachem i walką o przetrwanie. Barbara Kurdej-Szatan przyznaje, że w historii tych postaci jest coś poruszającego i przewrotnego.Żydówki w czasach hitleryzmu zrobiły karierę – mówi. – Paradoks tamtego świata polegał na tym, że talent bywał przepustką do chwilowego bezpieczeństwa. Ale cena za to bywała potworna. To właśnie napięcie między występem a zagrożeniem stało się kluczem do spektaklu. Aktorki opowiadają, że wielokrotnie grały i śpiewały tak, jakbyśmy miały pistolet przy głowie. Nie jako metafora. Jako emocja, która naprawdę wchodzi w ciało.Pasja jako broń przetrwaniaW centrum tej opowieści stoją kobiety. Ich trudne relacje, ich ambicje, ich kruchość i siła.Kasia: dziewczyny przetrwały dzięki pasji – mówi Katarzyna Zielińska, podkreślając, że w opowiadanej historii nie ma taniego heroizmu. Jest za to determinacja, gniew i energia, która chwilami bardziej przypomina desperację. Kasia: sprawczość jest na depresyjne czasy – dodaje. – To brzmi brutalnie, ale jest w tym prawda. Działanie czasem ratuje, zanim przyjdzie refleksja. Ewa Prus przyznaje, że praca nad postacią była intensywna emocjonalnie.Kaśka mnie wyciągnęła za fraki – mówi, śmiejąc się z czułością. – Gdy dopadała mnie niemoc, gdy czułam, że ta historia jest za ciężka, zobaczyłam, jak koleżanki niosą mnie dalej. Kurdej-Szatan podkreśla jeszcze jeden aspekt: teatr jest terapią. – Muzyka, śpiew, wspólna praca nad czymś, co ma sens… to oczyszcza. Nawet jeśli opowiadamy o mroku, robimy to, żeby dać widzom światło.W cieniu faszyzmu, w blasku sceny Choć spektakl osadzony jest w latach trzydziestych, Aniołki Mussoliniego nie są kostiumowym muzeum. Rezonują tu współczesne emocje – strach, presja, ambicje, konflikty w zespole.Dymy między nami były straszne – mówi Zielińska. – Ale właśnie dlatego ta opowieść jest prawdziwa. Kobiety nie są aniołami. Są złożone, wybuchowe, pełne sprzeczności. I dlatego publiczność tak mocno się z nimi identyfikuje. Kurdej-Szatan dodaje, że w tych rolach najtrudniejsze nie były sceny dramatyczne, lecz te, w których bohaterki udają beztroskę. – Bo to historia o tym, jak gra się radość, kiedy w środku wszystko pęka. O sile teatru, który pozwala udawać, żeby przeżyć.Pierogi, przyjaźń i mikroterapieChoć praca nad spektaklem była obciążająca, przetrwanie prób nie obyło się bez drobnych rytuałów.Jak było źle, zamawiałyśmy pierogi ze szpinakiem – wspomina Zielińska. – To był nasz mały reset, nasze 10 minut oddechu od świata, który wchodził nam pod skórę. Ta codzienność – pierogi, wygłupy, podtrzymywanie siebie nawzajem – stała się przeciwwagą dla historii, która potrafiła przeciążyć psychikę.
    --------  
    52:38
  • „Pokręcenie to jest moje paliwo”. Dlaczego Mariusz Bonaszewski nie chce się przeglądać w przeszłości? | „Mężczyzna jest człowiekiem”, odc. 8
    - Skończyłem 60 lat i jestem zmęczony, sobą też - mówi Mariusz Bonaszewski w 8. odcinku podcastu „Mężczyzna jest człowiekiem” z Beatą Biały. Czy mężczyzna wciąż musi być silny, czy wreszcie może być prawdziwy? Słuchamy mężczyzny, który nie udaje. Mariusz Bonaszewski, aktor o potężnej scenicznej charyzmie, prywatnie mówi o kruchości, zmęczeniu, wojnie i samotności. O tym, co zostaje, gdy odpadną wszystkie role.W nowym odcinku podcastu „Mężczyzna jest człowiekiem” Beata Biały rozmawia z Mariuszem Bonaszewskim o lęku, starzeniu się, samotności, kształtowaniu emocji i o tym, że męskość XXI wieku przypomina czasem dom po remoncie, w którym nikt nie miał siły posprzątać. Aktor mówi o śniącej mu się wojnie, o pokręceniu, które jest jego paliwem, o zmęczeniu sobą i o tym, dlaczego nie chce przeglądać się w znajomych z liceum. Historia mężczyzny, który zamiast „być twardy” — jest prawdziwy.„Niektóre wspomnienia mam fatalne”Żyjemy w świecie męskich masek - siły, niezawodności, przewidywalności i waleczności. Bonaszewski mówi: nie, dziękuję. Jego energia płynie z niepokoju, z krzywizn, z niedopasowania. - Pokręcenie to jest moje paliwo. Zawsze byłem nadwrażliwy - przyznaje.Jak ta jego emocjonalność się objawia? - To było widać już w szkole. Zdarzało mi się uciekać i nie chodzić miesiącami na lekcje - zdradza. Mimo że miał fajnych kolegów, to ogólny klimat tej instytucji i zachowania nauczycieli, których był świadkiem, powodowały, że nie mógł się zmusić do uczestnictwa. - Niektóre wspomnienia mam z tego okresu fatalne - wyznaje. Może dlatego nie lubi przeglądać się w przeszłości? - Nie wyobrażam sobie, żeby pojechać na zjazd absolwentów. Co miałoby mi to dać? - pyta znając odpowiedź. Nie chodzi o snobizm, lecz o intuicyjne odcinanie się od dawnych wersji siebie. Od ludzi, z którymi łączyło nas coś, co dziś już nie istnieje — może poza wspomnieniem, które czasem lepiej zostawić w spokoju.Narzekanie jako język pokoleniowyW rozmowie pojawia się także wątek rodzinnego dziedzictwa emocjonalnego. „Narzekanie jest przyjemne. A jak się dorasta w tym od dzieciństwa, to trudno się tego pozbyć” – mówi.Wygląda to na mikroportret całego pokolenia. W Polsce mężczyźni często nie mają dostępu do języka emocji, ale mają dostęp do języka narzekania. To ich kod kulturowy. Narzekanie jest bezpieczne: nie odsłania słabości, nie prosi o pomoc, jest społeczne, oswojone, wręcz rytualne.W epoce self-care, w której samotność próbuje się sprzedawać jako luksusowy produkt - weekendy offline, domy w lesie, reset w górach - Mariusz przyznaje to, co wielu mężczyzn skrzętnie ukrywa. „Nie mógłbym być sam.” Niechęć do samotności bywa traktowana jako słabość. Może nowoczesny mężczyzna wcale nie ma być samowystarczalny. Może ma być z kimś, i to nie z przymusu, lecz z potrzeby.Kiedy śni się wojnaBona­szewski nie ukrywa, że jego wyobraźnia pracuje jak sejsmograf współczesnych lęków. „Śni mi się wojna” – przyznaje. I dopowiada, że „lęk polega na tym, że jesteśmy w przededniu”, żyjąc w czasach, w których napięcie społeczne zaczęło przypominać cichy alarm.Wszystkie te wątki układają się w portret człowieka, który doszedł do wieku bilansu. „Skończyłem 60 lat i jestem zmęczony, sobą też” – mówi. Nie w tonie rezygnacji, lecz dojrzałej trzeźwości. Zmęczenie nie musi oznaczać kapitulacji, może być też początkiem nowej szczerości.„Mężczyzna jest człowiekiem” to rozmowa, w której maski spadają bez huku. Zostaje człowiek: wrażliwy, niepewny, czasem lękliwy, ale przede wszystkim prawdziwy.
    --------  
    1:07:33

Meer Gezondheid en fitness podcasts

Over Zwierciadło Podcasty

„Zwierciadło Podcasty” to rozmowy o psychologii, kulturze, wychowaniu, podróżach i dobrym życiu. Naszymi gośćmi są znani eksperci, badacze oraz ludzie zaangażowani w promocję aktualnej i sprawdzonej wiedzy ze wszystkich tych dziedzin.
Podcast website

Luister naar Zwierciadło Podcasty, Het Spreekuur en vele andere podcasts van over de hele wereld met de radio.net-app

Ontvang de gratis radio.net app

  • Zenders en podcasts om te bookmarken
  • Streamen via Wi-Fi of Bluetooth
  • Ondersteunt Carplay & Android Auto
  • Veel andere app-functies
Social
v8.1.1 | © 2007-2025 radio.de GmbH
Generated: 12/10/2025 - 2:17:15 PM